Wywiad z włoskim Artuu

17 stycznia 2024

Szymon Brodziak należy do najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej fotografii. Urodzony w Polsce w 1979 r., w 2015 r. wystawiał swoje zdjęcia w Muzeum Fotografii Fundacji Helmuta Newtona w Berlinie, w 2016 r. nagrodzony przez jury międzynarodową nagrodą fotograficzną w Paryżu jako najlepszy fotograf reklamowy oraz jako najlepszy fotograf czarno-białych ​​kampanii reklamowych przez Fashion TV. Dziś ogromny wybór prac – ponad 40 – można oglądać do końca stycznia w Galleria Vik Milan, na wystawie „Jesteś tym, co widzisz”. Szymon Brodziak jest mistrzem w oddaniu kobiecej zmysłowości przez swoją delikatną wizję oraz niezwykle kulturalny i oryginalny język.

W wywiadzie, który publikujemy poniżej, Brodziak opowiada, wyłącznie dla czytelników Artuu, swoją ścieżkę zawodową, motywacje stojące za jego pracą oraz swój punkt widzenia na relacje pomiędzy nowymi technologiami a „tradycyjną” fotografią.

Jak doszedłeś do fotografii, jaka jest Twoja ścieżka studiów?
Wszystko zaczęło się od mojej fascynacji urodą mojej dziewczyny, a obecnie żony Anny, która jest moją największą muzą i przyjaciółką, a także moją modelką. Poznaliśmy się w liceum: nie byłam wtedy jeszcze pewien, jaki kierunek obiorę w swojej karierze zawodowej, nie wiedziałam nawet, co chcę studiować, ale w głębi serca wiedziałam, że chcę to robić uchwycić piękno mojej Anny, dlatego wykorzystałam fotografię jako język, jako formę ekspresji.

Byłem niewykształconym amatorem, bez doświadczenia, napędzanym czystą pasją, wolą i determinacją do robienia zdjęć. Następnie poszedłem na uniwersytet, aby studiować ekonomię, co jest trochę nudne i na pewno nie tak efektowne jak sztuka, ale okazało się bardzo przydatne w moim dorosłym życiu, pomagając mi w świadomy rozwój mojej marki osobistej. 

 

Kiedy wiesz, że wykonałeś idealne zdjęcie?
Dla mnie idealne ujęcie to to, które chciałbym powiesić na ścianie, tym, którym chciałbym się otaczać na co dzień, aby mój świat był piękniejszy.

Jak doszło do Twojego przełomu zawodowego w dziedzinie fotografii?
Był rok 2006 i spotkałem się z dyrektorem ds. marketingu Porsche, aby porozmawiać o tym, jak stworzyć reportaż opisujący wrażenia z jazdy klientów. Krótko mówiąc, normalne zadanie zawodowe. Podczas spotkania zdecydowałem się jednak zaryzykować. Powiedziałam reżyserowi: „ok, mogę zrobić dla Ciebie reportaż, ale znam wielu innych dobrych fotografów, którzy robią to jeszcze lepiej ode mnie. Mam tutaj swoje czarno-białe portfolio i to jest to, co robię najlepiej. Chciałbym wspólnie z Wami pomyśleć o kalendarzu z samochodami Porsche na najbliższe lata. Pomyślał chwilę i odpowiedział: „ok, masz dwa tygodnie na przedstawienie mi projektu, wtedy podejmę decyzję”. Po dwóch intensywnych tygodniach przygotowywania koncepcji wróciłem do niego i dostałem zgodę na stworzenie kalendarza. Ktoś mi zaufał i było wspaniale! Było to moje pierwsze większe zlecenie dla dużej marki i tak narodził się kalendarz Porsche na rok 2007.

 

Czy możesz mi opowiedzieć anegdotę na temat czegoś, co wydarzyło się podczas tworzenia Kalendarza Porsche?
Stworzyłam 12 różnych zestawów do Kalendarza. Jedną z nich była sytuacja, w której ksiądz jadący porsche został zatrzymany przez patrol policji do kontroli prędkości. W rolę policjantki wcieliła się moja wzorowa muza Anna. Wypożyczyliśmy na tę okazję specjalny motocykl, a ona ubrana jak prawdziwa policjantka zmierzała w stronę samochodu. W ostatnim ujęciu nie widać całej twarzy mężczyzny znajdującego się w samochodzie, gdyż jest zasłonięta parasolką, ale widzimy, że ma on na sobie charakterystyczny strój księdza. Inspiracją do powstania obrazu był ówczesny skandal medialny, w którym jeden z polskich biskupów faktycznie kupił porsche do jazdy. Fotografia jest surrealistyczna i przypomina nam tę historię, która wydaje się niewiarygodna, ale jest prawdziwą historią. Lubię inspirować się miejscami, które wybieram do swoich scenografii, a także faktami zaczerpniętymi z prawdziwego życia.

Jak technicznie tworzysz swoje ujęcia?
Lubię wychodzić poza piękno i rzeczywistość, dlatego nie kręcę reportaży. Znam swój aparat jak część mojego ciała i nie muszę myśleć o jego technicznej stronie, bo chcę po prostu uchwycić to, co jest we mnie i przede mną. Nie interesują mnie lampy i skomplikowane konfiguracje. Bardziej interesuje mnie relacja modela z fotografem, cały kontekst, wokół którego buduję obraz. Nie zagłębiam się w szczegóły techniczne, skupiam się na tym, co w fotografii i sztuce najważniejsze: wywoływaniu emocji. Czy możesz mi opowiedzieć anegdotę na temat czegoś, co wydarzyło się podczas tworzenia Kalendarza Porsche?

Kim są fotografowie, którzy przyczynili się do Twojego rozwoju artystycznego?
Inspirują mnie dwaj wielcy absolutni mistrzowie, którzy także w swoich fotografiach mieli tego kinowego ducha. Helmut Newton jest dla mnie największym mistrzem wszechczasów, nie miałem okazji go poznać, ale miałem zaszczyt poznać jego żonę June Newton, która zaprosiła mnie na wystawę moich zdjęć w Berlinie, w Świątyni Fotografii, Muzeum Fundacja Helmuta Newtona. To było jak spełnienie moich marzeń, było to dla mnie największe uznanie i zaszczyt.

Drugą osobą, która bardzo pomogła mi w odnalezieniu swojej drogi i stylu, był Peter Lindbergh, również niezwykle utalentowany i fantastyczny fotograf, który pokazał mi, jak uchwycić zmysłowość kobiety.

Tak więc z jednej strony jest Helmut Newton, skandaliczny, ostry i prowokacyjny, a z drugiej Peter Lindbergh, między nimi jest jak cienka i emocjonalna nić, a ja staram się połączyć te dwa style i uczynić to moją cechą, stworzyć inną historię, kolejny rozdział fotografii, inny wszechświat. Bardzo podobają mi się także prace Paolo Roversiego, on też jest fantastyczny, i oczywiście Richarda Avedona.

Jaka jest Twoja wizja fotografii?
Każde zdjęcie, które robię, jest kadrem z filmu, który nigdy nie powstał. Lubię tworzyć pomysł, wrażenie, które jest częścią większej historii i w ten sposób zapraszam widza, aby spojrzał na fotografię i wyobraził sobie „jego” wizję historii o tym, co dzieje się lub mogło się wydarzyć przed wykonaniem zdjęcia. Uważam, że fotografia jest urzekająca, fascynująca i taki jest mój sposób myślenia o tworzeniu: nie tylko uchwycenie piękna modelki, piękno to dopiero początek. Najważniejsze jest to, co z tym zrobisz, jak konstruujesz swoją historię, aby poszerzać i pobudzać wyobraźnię odbiorców.

Fotografia przeszła przez ostatnie trzydzieści lat wielkie przemiany, od analogowej do cyfrowej, aż do pojawienia się sztucznej inteligencji również w tworzeniu obrazów. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Jak widzisz przyszłość fotografii?
Sztuczna inteligencja to coś naprawdę nowego, co mnie intryguje. Miałem to szczęście, że całą swoją przygodę z fotografią analogową i aparatem analogowym rozpocząłem, tysiące godzin spędziłem w ciemnym pomieszczeniu opracowując swoje zdjęcia. Potem przyszła cyfrowość i wszyscy, począwszy od artystów, zaczęli używać aparatów cyfrowych, potem nastąpiła rewolucja smartfonowa wraz z Internetem i mediami społecznościowymi, które jeszcze bardziej zrewolucjonizowały fotografię. Teraz każdy może zostać fotografem i każdy zawsze ma przy sobie aparat, dlatego konkurencja wzrosła stukrotnie.

Ważne jest to, co masz w sercu. Myślę, że sztuczna inteligencja może być niezwykłym nowym narzędziem do wyrażania swojej sztuki, kreatywności w jeszcze dokładniejszy, jeszcze odważniejszy i spektakularny sposób. Nie jestem aż tak pesymistą, jeśli chodzi o sztuczną inteligencję. Myślę, że fotografia przejdzie na inny poziom, którego my, twórcy, będziemy potrzebować. To może być dla nas świetna okazja, aby naprawdę wyrazić siebie. Czasami byłem po stokroć sfrustrowany, bo miałem coś na myśli, wizję, której nie mogłem zrealizować, bo była zbyt niebezpieczna lub zbyt droga: na przykład, jeśli chciałem umieścić na szczycie wieży Iphon'a model ze skrzydłami anioła , teraz prawdopodobnie uda mi się to zrobić w kilka godzin, pracując ze sztuczną inteligencją. To coś niezwykłego, ważne, żeby uchwycić coś prawdziwego, chcę tworzyć swoje światy, swoją wyobraźnię, przekazywać prawdziwe emocje, przywracać wrażenie prawdziwej fotografii, jakbym ją robił aparatem analogowym.

 

rozmawiała: Paola Fiorido / Artuu