Felieton Szymona w Elle Decoration

21 listopada 2023

Felieton Szymona Brodziaka umieszczony w listopadowym wydaniu Elle Decoration 

 

„Jedyną stałą rzeczą jest zmiana" to jeden z moich ulubionych cytatów Heraklita z Efezu. Zmienia się nasze otoczenie, zmieniamy się my. Nieuchronnie i nieustannie. Wszystko przemija. A fotografia, jako jedyna dziedzina sztuki, potrafi uchwycić moment, zatrzymać czas. Sprawić by ta unikalna chwila trwała. Jest w stanie pokazać rzeczywistość taką jaka jest lub stworzyć zupełnie nowy świat, który nigdy nie istniał. Fotografia zawarta w ułamku sekundy potrafi cieszyć, bawić, trwożyć, zaspokoić naszą najgłębszą potrzebę piękna, bliskości czy ciekawości. Potrafi opowiadać historie i wzbudzać niebywałe emocje. 
Może właśnie dlatego kiedy 27 lat temu zakochałem się w Ani, mojej muzie, zakochałem się również w fotografii. Pomyślałem, że będzie to najlepszy sposób, aby spróbować uchwycić jej piękno. To była końcówka lat 90. kiedy w Polsce dominowała fotografia analogowa. Na początku lat 2000 pochłonęła mnie całkowicie i jako student ekonomii, spędzałem setki godzin w ciemni, własnoręcznie wywołując klisze i fotografie, obserwując czarno-białą magię. Pojawiające się obrazy na światłoczułym papierze. Jako że była to dość kosztowna i czasochłonna pasja, szybko nauczyłem się szacunku do każdej klatki i przemyślanych kadrów. Starałem się tworzyć zdjęcia zanim nacisnę spust migawki. Nawyk, który mam do dziś. „Śnię o moim obrazie a później maluję mój sen" – jak mawiał mistrz Vincent Van Gogh. 
Jednak nie zawsze moje fotografie były bardzo przemyślane. Moja pierwsza indywidualna wystawa „Ani trochę" była, tak między nami, zbieraniną wakacyjnych zdjęć. Trochę aktów, kilka czarno-białych portretów. Mimo to, jeden z nich pt. „Grymas" przedstawiający kwintesencję Any, zdobył w 2002 roku pierwsze miejsce w konkursie „Kobieta w obiektywie" organizowanym przez Magazyn Pani. W jury zasiadała m.in. Krystyna Janda i Chris Niedenthal. Zaszczyt i znak, że może warto podążać tą drogą. Nagrodą był aparat cyfrowy, który tak naprawdę do niczego się nie nadawał. Jednak był to zwiastun nadchodzącej rewolucji cyfrowej, do której podchodziłem z dużą rezerwą.  
Mija chwila. Ostatnie dwa projekty, które w całości zrealizowałem na tradycyjnym filmie to Kalendarz Porsche dla Kulczyk Tradex w 2007 roku oraz kampania reklamowa  dla firmy Noti w 2008, która ukazała się m.in. na łamach Elle Decoration.  
Mija kolejna chwila. Jest rok 2019. Jestem w Tajlandii z Aną i przyjaciółmi. Świętujemy moje 40. urodziny. Nie mam przy sobie dużego aparatu cyfrowego. Ale mam wizję. Chciałem ją zrealizować od lat. Jesteśmy w dżungli, przy basenie. Proszę Anę, by skoczyła do wody na twarz. Sam demonstruję, że to bezpieczne. Wreszcie po latach, tym swoim uroczym tonem księżniczki mówi „OK, ale dubli nie będzie". Pożyczam najnowszy w towarzystwie telefon komórkowy i robię zdjęcie. Kilka miesięcy później zdobywa ono 1. nagrodę na International Photography Awards w USA, w kategorii... fotografia mobilna.
Jest rok 2023. Smartfony i aparaty cyfrowe są na porządku dziennym. Wszechobecne media społecznościowe władają naszym życiem. Sztuczna inteligencja, metaverse, awatary i hologramy pukają do drzwi. I znowu ta obawa przed nieznanym. 
Jedyną stałą rzeczą jest zmiana. Jednak jest coś co się nie zmienia i pozostanie bezcenne. Wizja oraz determinacja, aby ją zrealizować. I ona. Zupełnie inna, jednak ciągle ta sama. Ana.